w Murzasichlu k/Zakopanego
13.05.- 17.05. 2013r.
Opiekunowie: Jolanta Basiak, Marzena Latoch i Bogusława Grabowska
13 maja wyruszyliśmy w podróż. Jadąc na południe Polski, oczywiście musieliśmy odwiedzić Kraków. W ekspresowym tempie i w kroplach deszczu obejrzeliśmy małą część tego królewskiego miasta. Wieczorem dotarliśmy do Murzasichla, gdzie zamieszkaliśmy
w gościnnym pensjonacie "U Tośki".
Drugiego dnia zwiedzaliśmy Zakopane. Zaczęliśmy od odwiedzenia siedziby TOPR-u, gdzie poznaliśmy pracę ratowników górskich. Mogliśmy też spróbować wspinaczki na ściance treningowej. Potem pojechaliśmy kolejką szynową na Gubałówkę, gdzie pierwszy raz w swoim życiu w maju, rzucaliśmy się śnieżkami. Byliśmy też na Cmentarzu na Pęksowym Brzyzku. Oczywiście na koniec zwiedzania musieliśmy zakupić pamiątki, które kusiły nas na każdym kroku z wszechobecnych straganów.
Trzeciego dnia wyruszyliśmy na górską wędrówkę. Pan przewodnik i zarazem ratownik TOPR-u ciekawie opowiadał o dziejach polskich gór i o napotkanych okazach przyrodniczych. To co zastaliśmy na Rusinowej Polanie przeszło nasze oczekiwania. Siedzieliśmy na ławeczkach i rozkoszowaliśmy się widokiem ośnieżonych szczytów Tatr. W takiej scenerii i klimacie zwykła drożdżówka , którą jedliśmy smakowała o wiele bardziej niż w domu. Zwiedziliśmy również Sanktuarium Matki Bożej Jaworzyńskiej Królowej Tatr na Wiktorówkach. Mimo zmęczenia, wieczorem świetnie bawiliśmy się na dyskotece
w pensjonacie.
Czwartego dnia, jeszcze nogi nam porządnie nie odpoczęły po Rusinowej Polanie
i dyskotece, a my już maszerowaliśmy zdobywać szczyt Wielki Kopieniec (1328m.n.p.m.).
Pogoda nam sprzyjała. Słońce i piękne widoki rekompensowały nam zmęczenie. Jaka wielka była radość, kiedy dotarliśmy na sam szczyt. Tam niezapomniane widoki na Zakopane
i Tatry.
"Zielona szkoła" to nie tylko turystyczne atrakcje. Codziennie po południu pracowaliśmy uzupełniając swoje kroniki. Zapisywaliśmy w nich swoje spostrzeżenia i wrażenia.
W piątek żegnaliśmy góry, ale cieszyliśmy się, że przed nami jeszcze zwiedzanie Wieliczki.
Późnym wieczorem zmęczeni, ale bardzo zadowoleni rzuciliśmy się w ramiona oczekujących na nas rodziców.