WWW
 

,, Dom rodzinny kuźnią uczuć i charakterów”

       ,,Mądrze wychowywać to otwierać dziecko na dobro, uczulać je na potrzeby innych, uwrażliwiać na cierpienie i krzywdę, nauczyć je kochać i dawać siebie innym.” Słowo ,, rodzina” zazwyczaj kojarzy się nam z ciepłą, przyjazną atmosferą. Życie w rodzinie powinno być oparte na zasadach gwarantujących atmosferę miłości i przyjaźni, wzajemnej pomocy oraz życzliwości i zaufania. Jest to niezwykle ważne, ponieważ olbrzymią rolę w kształtowaniu charakteru dziecka i jego wychowaniu odgrywają dom i rodzina.

A zatem, czym jest rodzina? Co decyduje o tym, że grupa ludzi staje się rodziną? Nie będą nią ludzie zamieszkujący pod jednym dachem, mijający się w drzwiach z uprzejmym:,, Dzień dobry, co słychać? Konieczne jest istnienie szczególnych, bliskich więzi emocjonalnych, które tworzą poczucie wspólnoty i sprawiają, że grupa ludzi  stanowi jedność. Rodzina łączy swoich domowników poprzez wspólne tradycje, normy, obyczaje, wartości, także poprzez odpowiedzialność za siebie i za wspólny rodzinny dom. Obcując z rodzicami i rodzeństwem dziecko nawiązuje trwałe więzi emocjonalne i uczy się pewnych zachowań społecznych, tego co jest dobre  i czego nie należy czynić, bo jest złem. Dom powinien być przede wszystkim ciepły, wypełniony miłością i życzliwością między domownikami, pełen zgody i spokoju. Dom – to miejsce, gdzie zamiast tłumić - pielęgnuje się szlachetne uczucia. Dom zapewnia poczucie bezpieczeństwa.  Rodzice są dla dziecka pierwszymi dawcami uczuć. Dziecko wszystkiego uczy się od nas, bardzo często bez słów, tylko obserwując nasze zachowanie. Wiadomo, że dzieci są doskonałymi obserwatorami rodziców. Często bezwiednie kopiują ich zachowanie. Rodzice nie powinni zadowolić się tylko dawaniem dobrych wskazówek, ale muszą pamiętać, że najlepiej  jest wychowywać / co nie znaczy najłatwiej/ przez dobry, własny przykład, autentyczną  postawę, unikanie pozorów i obłudy. Tu nie wystarczy sama teoria, tu liczy się praktyka i to, jacy naprawdę jesteśmy. Bo przecież,, słowa pouczają, a czyny pociągają”. Rodzice są osobami, z którymi dziecko identyfikuje się szczególnie silnie, pragnie ich aprobaty i miłości. Oni są dla niego wzorem osobowym i autorytetem. Dziecko musi czuć się potrzebne i niepowtarzalne. Musi być w centrum rodziny. Rodzice muszą mieć dla swojego dziecka czas, muszą dzielić jego dziecięce radości i smutki. Ważna jest zgodność obojga rodziców w swym wysiłku wychowawczym. Rodzice muszą przyjąć  te same i najlepsze zasady wychowawcze, aby je zgodnie i konsekwentnie stosować. Warto szczerze i serdecznie interesować się sprawami dziecka, zapewnić mu atmosferę spokoju i bezpieczeństwa. Nie wystarczą tutaj kontakty z rodzicami, które ograniczają się do wydawanych komend, typu: wstawaj już! Posprzątaj! Odrób lekcje! Nie wystarczy też wymiana komunikatów: ,,obiad w lodówce, wrócę późno! Dlatego pomimo zmęczenia fizycznego i psychicznego każdego dnia powinniśmy umieć znaleźć czas na okazywanie dziecku miłości przez przytulanie, zainteresowanie jego sprawami, pomoc w nauce, spontaniczne , żartobliwe zabawy. Wszystko to mimowolnie buduje silną więź między dzieckiem a rodzicami. Wychowując w miłości wzmacniamy w dziecku pewność siebie, poczucie jego zadowolenia i radość. Jeżeli w rodzinie panują konflikty, brak zrozumienia, powstaje atmosfera niechęci i wrogości, która prowadzi często do rozpadu rodziny. I wtedy często dzieje się tak, że dziecko nie znajduje w otoczeniu najbliższych  osób pomocy i zainteresowania, bo w jego domu nie ma miłości. Odczuwa brak ciepła i czułości, staje się smutne, zamknięte w sobie, nic je nie cieszy, osobowość dziecka zostaje okaleczona, często w sposób trwały. Rodzice powinni być odpowiedzialnymi ,, strażnikami” życia swoich dzieci. Dziecko zaś powinno wiedzieć, że przez całe życie może liczyć na wsparcie i pomoc swoich rodziców. W wielu polskich domach możemy obecnie obserwować dramatyczny paradoks. W pogoni za zapewnieniem swoim dzieciom tzw. ,,dobrych warunków” często rodzice pozbawiają ich tego, co najważniejsze dla normalnego rozwoju: swojej fizycznej obecności, czułości, czasu na osobiste rozmowy, dzielenia się wartościami, stawianie wymagań. Dzieci, którym rodzice ofiarują tylko dobrobyt materialny bez dobrobytu duchowego i psychicznego stają się agresywne i ciągle niezadowolone, izolują się i buntują, są lekkomyślne i bezduszne. Okazują się mało odporne w obliczu pojawiających się trudności i niepowodzeń. Są egoistyczne i skoncentrowane jedynie na własnych potrzebach. Nie chcą się uczyć i nie stawiają sobie żadnych wymagań. Ich rodzice są zrozpaczeni i zdumieni. Mówią: ,, przecież myśmy stworzyli naszym dzieciom idealne warunki rozwoju, niczego im nie brakowało, miały własny pokój, komputer, najnowszy sprzęt RTV, modne ubrania - a one są teraz takie niewdzięczne. Dlaczego, no właśnie dlaczego? Może gdzieś po drodze popełniliśmy błąd w wychowaniu? Bo wychowanie dzieci to ciężka, męcząca, wyczerpująca i zarazem odpowiedzialna praca. Praca ta trwa non - stop 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, nie ma tu urlopów, zwolnień lekarskich i nie otrzymujemy za nią pieniędzy. Rodzice dostają honorarium za swoją pracę, ale w innej walucie. O tym, czy nasza praca nie poszła na marne powiedzą nam iskierki radości w oczach  dzieci, ich roześmiane buzie i  pogoda ducha. Pamiętajmy, że to , co damy swoim dzieciom - zarówno to , co dobre i to, co jest balastem  -  one przekażą dalej, swoim dzieciom. I tak trwa sztafeta pokoleń, w której to zawsze rodzice inwestują w swoje dzieci, a nie odwrotnie. Na koniec mojego wystąpienia pragnę przedstawić  Państwu historię pewnej dziewczynki – nazwijmy ją Kasia.

,, Daj! Kup mi! Muszę to mieć! Mam markowe ciuchy! Ale z niej ,,wieśniara”, nigdy nic markowego nie nosi...” Nie masz - jesteś nikim. Kupuję i mam - więc wiele znaczę: trzeba się ze mną liczyć! Bez kupowania i posiadania – szczęścia nie ma. Jak często takie  stwierdzenia pojawiają się w rozmowach i myśleniu naszych dzieci?

Teraz historia Kasi.

       Rodzice niczego jej  nie szczędzili, bo dlaczego mieliby to robić? Jedną ją mieli. Sami w dzieciństwie zaznali biedy i licznych braków. Kochali córkę, więc nie chcieli, żeby czegoś jej brakowało. Nie! W domu nie kazali jej pracować. Przecież chodzi do szkoły, potem musi odrobić lekcje, i tak ma mało czasu na odpoczynek i zabawę. Na szczęście tata Kasi miał dobrze płatną pracę, więc nie musieli zbytnio oszczędzać. Zresztą i tak zawsze na pierwszym miejscu stały zachcianki Kasi. Rodzice byli z niej dumni, gdy jeszcze jako mała dziewczynka wybierała w sklepie podarunki dla siebie. Czasem, owszem, były bardzo drogie, ale co tam... niech się dziecko uczy samodzielności. Raz tylko nie chcieli jej kupić lalki, którą wybrała, ale Kasia znalazła sposób na rodziców. Zaczęła płakać wniebogłosy, podbiegła do jakiejś pani w sklepie i krzyczała głośno: ,,Nie chcą mi kupić Barbie! Mamusia mnie nie kocha!”. Mama przestraszyła się tego krzyku córki i ... kupiła ową Barbie. Potem, gdy Kasia poszła do gimnazjum, wszystko zaczęło się sypać. Ojciec stracił pracę, a mamę czekała operacja. Rodzice przez kilka dni nie mówili o tym córce, nie chcieli jej martwić. Ale, gdy któregoś dnia wróciła ze szkoły z żądaniem, że muszą jej kupić nową komórkę, bo dwie dziewczyny w klasie mają nowsze i ładniejsze od tej, którą ona ma, postanowili z nią porozmawiać. Kasia wysłuchała wszystkiego z kamienną twarzą, potem nagle łzy stanęły jej w oczach i wyjąkała :,,Czy to znaczy, że nie mamy przez to wszystko pieniędzy i nie będę mogła pojechać z moją klasą na wycieczkę do Pragi?. Tak, Kasiu- mówiła ze smutkiem i poczuciem winy matka - i nowej komórki też ci nie możemy kupić, przynajmniej na razie. Tego Kasia już nie wytrzymała. Jak to, nie kupicie mi?! Musicie kupić! Wiecie, co powiedzą o mnie w klasie, kim tam będę? Będę dla nich nikim, nikt nie będzie się ze mną liczył  - Kasiu, dziecko - próbował tłumaczyć ojciec: Mama jest chora, musimy mieć pieniądze na leczenie dla niej. Tak, myślicie tylko o sobie! - wykrzyknęła z histerycznym płaczem Kasia. A co będzie ze mną? Kim ja będę bez pieniędzy? O tym nie pomyślicie nawet! Zawsze wiedziałam, że mnie nie kochacie, ale teraz już jestem tego pewna!

Czy o taką inwestycję w wychowaniu dzieci chodzi? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi. Państwa natomiast zachęcam do przemyśleń i refleksji.

 

                                                                                                           Opracowała:

 Urszula Smolińska - Ładziak

<< powrót

                                                  

 

 

                                                             

 

 

 

copyright by szczygiel07